Lack

Lack

10.05.2015 – 5.06.2015

BWA Galeria Sanocka

Wernisaż: 9.05.2015, godz. 18.00

 

Woda w naczyniu lśni, woda w morzu jest ciemna.

Małe prawdy wyrażają się jasnymi słowy. Wielkim prawdom towarzyszy wielka cisza.

 

Rabindranath Tagore

 

Początkowo widzimy niewiele, niczym po wejściu do jaskini, gdy zmuszeni jesteśmy przyzwyczaić swój wzrok do ciemności. Z czasem wychwytujemy znajome kształty. Zostając przed płótnem wystarczająco długo jesteśmy w stanie zobaczyć wszystko. Malarstwo Justyny Smoleń pozornie purystyczne, jednolite, jest skomplikowane w swej strukturze, różnorodne w treści, wymagające. Łatwo określić jest to czego w nim nie ma. Znacznie trudniej nazwać to, czym w istocie swej jest, ale jak pisał Kisiel „niewyrażalne częstokroć lepiej charakteryzuje czyjąś postawę niż wyrażalne”.

Wystawa Lack to prezentacja najnowszych obrazów z zainicjowanego w 2014 roku cyklu Black. Konsekwentnie i świadomie rozwijany zbiór nie jest cyklem malarskim rozumianym jako eksplorowanie jednego tematu czy motywu, w obrębie którego odbywają się rozstrzygnięcia w zakresie formy. Przedmiotem poszukiwań krakowskiej artystki jest sama tkanka, ewolucje w obszarze warsztatu, sposobu komponowania. Wielość tematów i kolor jako łącznik. Każde z płócien zachowuje swą odrębność, nie wpływając przy tym na integralność całego zbioru. Zaistniałych antynomii jest znacznie więcej. Absolwentka krakowskiej ASP, w której wciąż żywe pozostają tradycje koloryzmu, rezygnuje z bogactwa palety. Wybiera kolor umożliwiający jednoczesne uzyskanie efektu pochłonięcia i odbicia światła. Prezentowane przez nią kadry zdają się nie mieścić w przestrzeni płótna, a ukazane figury (gdy uznamy wszechobecną czerń za główną wskazówkę kontekstualną) podszywają się pod abstrakcję. Zabiegi te zbliżają jednak artystkę do celu, a wszelkie przeciwieństwa są niczym oddalające się od siebie punkty, których jednostajny ruch odbywa się po obwodzie koła.

Tytuł sanockiej wystawy Lack (z ang. brak) odwołuje się do intencjonalnej rezygnacji z bogactwa palety, skupieniu na czerni jako holistycznym nośniku znaczeń. Czerń, nieobecna wśród kolorów światła rozszczepionego w pryzmacie, absorbuje docierające do niej promienie. Barwa, jako percepcyjna jakość koloru, związana jest z teksturą. Artystka wykorzystuje termiczne oddziaływanie czerni, która może się nam wydawać ciepła bądź zimna, bliska lub daleka, umożliwiając tym samym właściwe rozczytanie form. Kształtuje materię malarską o niejednolitej fakturze – szorstkiej, gładkiej, gęstej, spoistej, błyszczącej, matowej – wywołując wrażenie dynamizmu. Kolor choć jednolity zmienia się w zależności od punktu obserwacji. Obcując z obrazami dłużej możemy uznać, że czerń ze wszystkich kolorów jest “najwrażliwsza”, reaguje natychmiastowo na zmianę oświetlenia.

Przeświadczenie o tym, że kolor stanowi główny środek malarstwa, zostało już niejednokrotnie zweryfikowane. Próżnym trudem zdają się być spór rubensistów z poussinistami, próba ustanowienia hierarchii między figura a colore. Artysta dobiera środki stosowne do swych zamierzeń, a możliwości wyboru są praktycznie nieograniczone. W tym przypadku szczególnie interesująca jest postawa, w której rozwój twórczego procesu, poszukiwanie środków formalnych związane jest z redukcją już znanych. Dla Douglasa Crimpa, jednego z wielu wieszczy końca malarstwa, monochromatyczne prace miały być dowodem wyczerpania tej dziedziny. Czerń ze względu na wyjątkowe implikacje metafizyczne jest atrakcyjna dla twórców. Czarne obrazy kojarzą się z minimalizmem – Frank Stella, Robert Rauschenberg, Ad Reinhardt, Mel Ramsden. Twórcy ci traktowali swe obrazy jako obiekty. I choć u Smoleń niektóre fragmenty są bliskie do gestu i jakości obrazów abstrakcyjnych ekspresjonistów, tak tkanka, której głównym zadaniem może się wydawać trwały zrost z powierzchnią płótna, stanowi reprezentację. Prace ukazują przestrzenie zaobserwowane, naturalne struktury, fragmenty pejzażu. Smoleń czernią nakreśla między innymi nokturny, wodę, deszcz. Bodziec do obrazu może być różny, ale to on odpowiednio uchwycony, pozwoli nam dostrzec indywidualny charakter każdego z płócien. Czerń dekontekstualizuje ukazane przestrzenie, manipuluje ich materialnością. Przykładem może być malowana przez Smoleń woda, która w zbiorowej świadomości łączona jest z kolorem niebieskim.

Tytułowy „niedosyt” odnosi się również do otwartości kompozycyjnej. Mamy świadomość obcowania z wyizolowanym kadrem, odnosimy wrażenie kontynuacji zjawiska poza obrazem. Smoleń proponuje ogląd realnej sytuacji fizycznej w sposób wyabstrahowany, sfragmentaryzowany
i przeskalowany. Formy ulegają syntetyzacji, i choć artystka unika obrazowania rzeczowości świata, dalej jest to sztuka przedstawiająca. Tym sposobem przybliża odbiorcę do przedmiotu swych badań. To co ma kolor przy świetle, niknie w ciemności. W tej sytuacji plastycznej materialność uzyskana jest gestem malarskim, bliskim reliefu, który wtórnie nadaje dosłowności i konkretu. Substancja malarstwa daje się nam poznać na nowo. Światło rysuje obraz, dla którego punkt wyjścia stanowi „wyrzeźbiona” przez malarkę faktura. Obrazy z bliska absolutnie nieczytelne, ukazujące złożoność achromatycznej tektoniki, z oddalenia stają się klarowne i monumentalne. Są to struktury, w których można się zanurzyć nie tylko wizualnie, ale i mentalnie.

Czarna plama dla Justyny Smoleń stanowi ucieczkę od niewolniczego naśladowania świata. Rekompensuje ona czerń postrzeganą jako „niekolor”, wydobywając z niej istotę barw żywych, bogactwo tonów. Pod tym względem wystawa Lack jest również ciekawym eksperymentem ekspozycyjnym. Czarne obrazy powieszone na jednolicie czarnych ścianach sanockiego BWA. Zatarciu ulegają granice między powierzchnią płótna a tłem. Jedynie światło rzeźbiąc w materii malarstwa pozwala nam ujawnić jego treść. Tajemniczość tych obrazów przyciąga. Postrzeganie barw jest subiektywne, dlatego warto przekonać się jaki wpływ obrazy Smoleń mają na naszą percepcję. Czy staną się absorbującą otchłanią czy zdystansują nas do siebie, oddziałując dopiero z pewnej odległości. Czerń u Smoleń nie jest bowiem pustką lecz głębią, czymś pełnym, intensywnym, jednocześnie dyskretnym
i cichym.

 

Martyna Sobczyk